Do czego zdolna jest kobieta, aby zdobyć swój ulubiony kosmetyk?

20 kwietnia wystartowała kolejna promocja z cyklu piękny początek sezonu w sieci drogerii Rossmann. Tym razem promocja po raz pierwszy odbyła się z aplikacją klubu Rossmann. Już przed startem promocji, popularność aplikacji była tak duża, że znalazła się  na szczycie najlepszych aplikacji Google Play. Świadomość kupna taniej kosmetyków o 49 lub 55% przyciągnęła przed sklepy Rossmanna tłumy klientek. Jak wieść niesie przed niektórymi Rossmanami kolejka ustawiała się już od  6 30 rano, a sklepy otwierane były zgodnie z planem o 8 czy 9 tej rano. Zupełnie jakby coś za darmo rozdawali. Nie wiem, jak Wam, ale mnie w życiu nie chciałoby mi się tak długo stać przed sklepem.  Przypuszczam, że w tych dniach praca w drogerii Rossmann nie była łatwa. 

klub Rossmann
Tak wygląda większość sklepów Rossmann w ostanie dni


321 promocja start uwaga otwarto sklep 

Gro osób próbowało trochę "oszukać system" , chcąc w ten sposób po prostu uniknąć przepychanek i kolejek w drogeriach i zamawiały towar przez Internet z opcją odbioru w drogerii albo dostawa kurierem. Te osoby, które wybrały tą druga opcją otrzymają swoje zamówienia bez problemu, bo zamówienie idzie z centrali.  Znacznie gorzej wyszły osoby, które zamówiły odbiór w drogerii. Niestety nikt nie przewidział, że zamówień będzie, aż tak wiele. Zamówienia szły głownie w nocy, zaraz po północy, a na sklepach nie było wtedy nikogo z personelu, aby móc realizować zamówienia. I tak na sklepie przed otwarciem mogło się uzbierać nawet kilkadziesiąt zamówień, do tego dochodziły nowe w ciągu dnia. Zanim panie pracujące w Rossmanie, wzięły się za realizacje zamówień, towar w większości wykupiły już klientki, które wleciały do sklepu zaraz po otwarciu i wykupiły większość towaru, która była na półkach. I tak wiele osób niestety zostawało z niczym. 

Komentarze klientek z Facebooka drogerii Rossmann:

" Rossmann Polska jestem zażenowaną całą tą promocją. Dokonałam zamówienia online, opłaciłam je, a na następny dzień dowiaduje, że rzeczy tych nie ma. Wszystko was chyba przerosło. Zapewne kosmetyki te zostały wyprzedane, a nikt nie pomyślał o tym by jakoś zamówienia internetowe rozgraniczyć, słabo naprawdę Jeśli nie potraficie czegoś zaplanować to lepiej to lepiej nie dawać możliwości zakupu w ten sposób. Bardzo się rozczarowałam" 
To jest niepoważne, że produkty i zamówienia opłacone nie maja pierwszeństwa przed wyjściem produktów na półki sklepów. Akcja firmy chyba najlepsza na rynku wśród konkurentów, ale przez takie zachowania tracą w oczach i sprawiają, że zaczyna się wątpić w profesjonalność, przynajmniej sklepu internetowego."
„Drogi Rossmannie, zamówienie zaczęłam składać ok. północy i ciągle wyskakiwały mi błędy. Postanowiłam spróbować o 6. Udało się zamówić, zapłacić - wszystko ok, ucieszyłam się. Teraz jestem zła, ponieważ przez 10 godzin nie dostałam żadnej informacji na temat zamówienia. Postanowiłam wejść na konto i okazało się, że zamówienie zostało anulowane, bo produkty są niedostępne. Teraz się pytam po co dajecie możliwość zakupu online i wymagacie zapłaty z góry, skoro okazuje się, iż nie są one realizowane w pierwszej kolejności? Teraz nawet nie mam po co iść do sklepu, bo półki są puste, a dostaw jeszcze nigdy podczas tej promocji nie doświadczyłam...”

szaleństwo klubu Rossmann, 2017 kobiety rzucają się na kosmetyki
Dostać się pod półki w tych dniach,  graniczyło z cudem.

 


Świadomość, że można kupić taniej, sprawiła że wiele z tych kobiet dostała małpiego rozumu. Choć  trzeba przyznać, że niektóre rzeczy można było kupić za przysłowiowe grosze. Co prawda niektóre dalej z tych kosmetyków można kupić taniej w drogeriach internetowych. Ale jak to bywa zwykle zadziałała magia ceny pierwotnej i przecena 49 lub 55%. Niektóre kobiety oszalały... Wiele osób nie do końca wiedziało o co chodzi z tą promocją, myślały, że wszystko jest przecenione... inne nie patrzyły na cenę, a nawet na to czy im kolor pasuje tylko wrzucały kosmetyki jak leci. 

W szale poszukiwań kobety zachowywały się tak, jakby po raz pierwszy były na zakupach w drogerii.
Kradzieże innym z koszyka to normalka, kłótnia o ostatnią sztukę, która została na półce, wyzwiska, przepychanki, wyrywanie sobie z rąk ostatniej sztuki, branie podkładów na oślep, rozrywanie nowych opakowań, nieważne czy na półce stał tester, czy nie. Trzeba otworzyć nowy produkt, pomaziać sobie to tu, to tam i odłożyć dla niepoznaki, najlepiej do tyłu, aby nikt się nie zorientował  i wziąć nowy nieużywany. Oczywiście takie zachowanie już znamy z poprzednich promocji... To nic nowego. 

aplikacja klubu rossmann
Ulotka reklamowa to najlepsze miejsce do sprawdzania koloru lakieru do paznokci.

A do czego są zdolne kobiety w walce o wymarzony kosmetyk, znalezione ciekawe wypowiedzi (pisownia oryginalna)  


"Moja koleżanka jak była w Rossmannie to jakaś kobieta ugryzła tester szminki i wyszła..."
Byłam rano i było strasznie. Niby kupiłam wszystko co chciałam ale ilu nieprzyjemności byłam świadkiem. Z min. 6 razy odchodziłam od szafek, żeby uniknąć awantury. Przepychające się kobiety, szarpiące się o tusz za 11 zł, kradnące z koszyka rzeczy, których już nie ma na wystawie, obrażające inne kobiety klientki To było okropne doświadczenie, takich agresywnych ludzi powinno się wypraszać ze sklepu. Bicie się o produkty, kto to widział? 
"Klientela na promocji niezawodna jak zawsze, pootwierane produkty i o zgrozo do połowy zużyte, połamane kredki, rozlane fluidy...istna dżungla w środku miasta. Jakiś test na kulturę przed wejściem do sklepu by się przydał"
„To co dziś się działo to poezja, wróciłam podrapana i poobijana od koszyków, przyszłam na 9 i przy otwarciu sklepu laski puściły się biegiem i zastanawiały się co kupić tusz przy gablocie tarasując przejście innym już zdecydowanym klientom a panie które miały pomagać więcej przeszkadzały ;) w dodatku włożyłam sobie tusz z loveley jeden z ostatnich, które były na widoku gdzie potem zobaczyłam, ze ktoś sobie go wziął z mojego koszyka jak schylałam się po puder, pozdrawiam”

 Te tusze wiele już przeszły i raczej nikt ich już nie kupi...


piękny początek sezonu
„Nigdy więcej takich promocji, bo kobiety najwyraźniej w naszym kraju mózgi pogubiły. Nie skorzystałam z promocji, chciałam kupić tylko gąbkę do mycia ciała, ale to, co się naoglądałam to mnie zatkało. Nie wiedziałam, że żyję w buszu. A podobno to mężczyźni to ta silniejsza i prymitywniejsza płeć...”
„Rozumiem duże zainteresowanie promocją, bo sama z niej skorzystałam, ale to co się dzieje w drogeriach, przechodzi ludzkie pojęcie :O Z jednego Rossmanna wyszłam z pustym koszykiem i zażenowaniem. Ludzie, trochę szacunku, godności...”
 U mnie w Rossmannie dwie loszki tak kłóciły się o podkład z Burzua,że im wypadł na podłogę ostatni XD oczywiście w pierwszy dzień promocji
Przyszłam z dzieckiem na ręku. tłumy niemiłosierne, byłam spokojna do czasu jak kobieta mnie nie popchła. Wydarłam się tak na nią, że cały sklep mnie usłyszał. Potem poszłam do kasy i 30 kobiet przepuściło mnie w kolejce... 
U mnie podobna sytuacja - przeciskanie się między półkami, podczas gdy ja doskonale wiedziałam, co chcę kupić. Miałam też małą walkę o ostatnią paletkę Maybelline The Blushed Nudes, mam trochę zadrapań, ale tak ją ściskałam w rękach, że nie pozwoliłam nikomu jej oddać. Szkoda, że nie wszyscy wiedzą co to kultura, bo naprawdę mogłoby się obyć bez tych wszystkich cyrków...


 A to znalezione w Internecie: samoobsługa na całego...



promocja Rossmann 2017
źródło Internet




 Ale były też pochwały: 


Rzeczywiście na pólkach już totalne pustki ale w szufladach pełno i w moim Rossmannie panie robią co mogą i dokładają produkty. Cierpliwie odpowiadają na pytania o ten produkt nr 1 a tamten w odcieniu 203 ;);) największy bałagan to robią klienci. I nie ma się co dziwić, ze takie kwiatki wychodzą w zamówieniach internetowych skoro one są kompletowane w wybranym sklepie a tam taki bałagan często nawet pracownik nie może dojść do konkretnej polki bo się klientki pchają

A jak wyglądała promocja ze strony pracownika Rossmanna:


 " A ja się wypowiem jak to wygląda od strony biednego szarego pracownika rossa. Zamówienia internetowe - jeśli Panie wybiorą odbiór w drogerii to zamówienie jest kompletowane z półek. Gdy otwierałyśmy dzisiaj sklep Pani dosłownie tratowały się w wejściu, na kolorówce nie dało się nawet przejść na pięć minut od otwarcia sklepu. Przypominam, że zamówienia kompletujemy z półek - w wielu przypadkach towar był już albo wykupiony przy kompletowaniu, albo w koszach klientek (o ile jakimś cudem udało się dojść do szaf żeby skompletować) Jeśli np, składały Panie zamówienie nawet o 1 w nocy i zaznaczały odbiór w drogerii to wtedy i tak fizycznie nikogo w sklepie nie ma. Nie usprawiedliwiam tutaj działania zamówień internetowych, osobiście uważam, że nie powinny istnieć w formie, w której istnieją teraz, tylko wyjaśniam skąd to zamieszanie."  
  

    Podsumowanie: Chyba promocja trochę przerosła ... 

Nikt chyba nie był przygotowany na taki tłum. Inne niedopracowania także odegrały swoją rolę. 
Brak możliwości zapłaty kartą podarunkową. Mając bon podarunkowy nie można było go zrealizować na zakup kosmetyków z promocji. Powiem szczerze tego nie rozumiem. Ktoś przecież komuś kupił ten bon za gotówkę. tak aby osoba która go dostane mogła sobie kupić co chce. Bon przecież taką spełnia funkcję. 

Czasowy brak dostępu do esklepu - zwłaszcza przez aplikacje, zawieszanie się aplikacji, brak możliwości sprawdzenia swojego koszyka,  odświeżanie strony i znikanie zawartości koszyka. I w końcu dezinformacja, za jakie kosmetyki dostajemy 49%, a za jakie kosmetyki 55% rabatu?  
To główne wady promocji. Ale chyba najbardziej przerósł wszystkich ogrom zamówień z aplikacji. 

Promocja bardzo fajna, ale szkoda, że tak niedopracowana. Braki na półkach, często zaraz po otwarciu sklepu, półki były już puste, albo było po jednej, albo po dwie sztuki, będą długo jeszcze odbijać się czkawką.

Ciekawa jestem ile z tych kupionych pochopnie produktów trafi do kosza na śmieci. Bo zostały kupione pod chwilą, impulsu, aby "mieć" lub są nietrafione  pod względem koloru lub w domu po otwarciu okażą się być uszkodzone lub były uszkodzone. Raczej nikt testera nie kupił, bo panie ekspedientki nie mogą takich kosmetyków sprzedawać. Nawet, jak się klientka uprze.  Wreszcie, ile z tych kupionych w szale kosmetyków się przeterminuje. Są osoby, które na grupach na facebooku chwaliły się, pokazując zdjęcia na których widać ilość zakupionych kosmetyków. To są ogromne ilości po kilkanaście sztuk podkładów i innych kosmetyków. A za pół roku ruszy kolejna promocja... 


 

A Wam jak się udały zakupy?  Jesteście po stronie zadowolonych czy nie zadowolonych klientów?  zamawiałyście online czy kupowałyście w sklepie? kupiliście wszystko co chciałyście? 

Podobne Posty: